Kapłan bez granic
Artykuł o ks. Janie Gargasewiczu z Świdnickiego Gościa Niedzielnego : tekst Sławomir Wiśniewski
JAN GARGASEWICZ – finalista konkursu „Proboszcz Roku 2005”
Jest wyjątkowo energicznym człowiekiem. Mówią o nim, że wszędzie jest go pełno. Ale nie jest to obecność przepełniona chaosem. Przeciwnie. Nie każe długo czekać na efekt pracy, gdy podejmuje jakiekolwiek działania.
Jeszcze jako kapłan diecezji legnickiej zasłynął z niesłychanej skuteczności. Z pewnością przyczynia się do tego charakteryzująca go umiejętność zjednywania sobie ludzi. Nic więc dziwnego, że parafianie proboszcza z Dobromierza, ks. Jana Gargasewicza, postanowili zgłosić jego kandydaturę do konkursu „Proboszcz Roku 2005”. Był jedynym kapłanem w naszej diecezji, który zakwalifikował się do finału.
Organizatorzy, Katolicka Agencja Informacyjna i Redakcja Programów Katolickich TVP SA, wybory proboszcza roku zorganizowali już po raz trzeci. W marcu kapituła wyróżniła dwanaście najlepszych parafii w Polce z ich proboszczami, którzy w sposób owocny łączą praktykę i mistykę, modlitwę i misję społeczną. Wśród nich znalazła się wspólnota prowadzona przez ks. Jana Gargasewicza.
Tytuł proboszcza roku otrzymał ksiądz Piotr Sadkiewicz z Leśnej pod Żywcem. Proboszcz z Dobromierza, podobnie jak pozostali finaliści, otrzymał równorzędne drugiej miejsce. W uzasadnieniu takiego werdyktu publicysta Szymon Hołownia porównał tych kapłanów do apostołów Chrystusowych, których też było dwunastu i wszyscy byli Jego równorzędnymi uczniami. – To ogromne wyróżnienie nie tylko dla mnie, ale przede wszystkim dla moich parafian – mówił ks. Jan Gargasewicz. – Bez nich przecież niczego bym nie zrobił – dodaje.
W Polsce jest ponad 10 tysięcy parafii. Nic więc dziwnego, że wielu mieszkańców Dobromierza traktuje sukces proboszcza jako formę promocji miejscowości. – Mapa Polski z siedzibami wyróżnionych parafii będzie przecież wisiała okrągły rok w tak znaczącej w kraju Agencji Informacyjnej – uważa Wiesław Kasprzyk z Dobromierza, pomysłodawca zgłoszenia proboszcza do konkursu. – Niejednokrotnie patrzą na nią wpływowi ludzie w naszym kraju i na pewno utrwali im się nazwa Dobromierz. Stawiliśmy czoła jak równi równym takim wielkomiejskim parafiom, jak Słupsk, Puck, Wrocław, Warszawa, Gorzów, Poznań, Łomża, a przecież w porównaniu z nimi jesteśmy wiejskim kopciuszkiem. Ta promocja parafii w Dobromierzu nie pochłonęła ani jednej publicznej złotówki.
Potencjał tych wielkomiejskich wspólnot widoczny był w czasie prezentacji, która odbywała się w dniu uroczystej gali. Występy zespołów folklorystycznych, ludowych kapel działających przy ośrodkach kultury… Jednak i niewielki Dobromierz miał się czym pochwalić – prawdziwą furorę zrobiła wśród gości specjalna nalewka.
Ks. Jan Gargasewicz jest wicedyrektorem świdnickiej Caritas i jednocześnie dyrektorem NZOZ Stacja Opieki Caritas, prowadzonego w ramach umowy z NFZ. Mimo wielu zajęć, doskonale spisuje się jako duszpasterz parafii pw. św. Michała Archanioła w Dobromierzu. W naszej diecezji znane są organizowane przez niego nabożeństwa fatimskie. W tej niewielkiej miejscowości niejednokrotnie uczestniczyło w nich około tysiąca osób – frekwencja nieosiągalna dla wielu większych miast. Dał się pokazać jako doskonały gospodarz i inicjator remontów obiektów sakralnych w parafii, których zaledwie dwutysięczna wspólnota posiada aż dziewięć.
Zasłynął także jako organizator wielu nietypowych przedsięwzięć. To właśnie jego parafia zorganizowała Mistrzostwa Polski Niepełnosprawnych w Piłce Siatkowej. Impreza stała się tak głośna, że po jej zakończeniu niejednokrotnie w Dobromierzu gościły zawodowe drużyny siatkarskie, doceniając to miejsce jako idealne do treningów.
W prowadzonym przy parafii Domu Miłosierdzia Bożego odbywają się spotkania rekolekcyjne, podczas wakacji wypoczywają dzieci i młodzież. Ale dla dobroszyckiego proboszcza to mało. To właśnie tam gotowane są posiłki dla szkół gminy Dobromierz i Bolków. Dzięki zaradności proboszcza parafia wygrała konkurs na przeprowadzenie akcji dożywiania dzieci w szkołach. Przy okazji przygotowywane są tam posiłki finansowane w całości przez parafię. Korzystają na tym nie tylko najmłodsi mieszkańcy okolicy. Na stałe zatrudnione są tam osoby.
-Tym, którzy wątpili w ten sukces i odradzali, mówiąc, że nic z tego nie wyjdzie, wypada zadać pytanie: „No i co?” – mówi W. Kasprzyk. – Czas pokazał, że kandydatura ks. J. Gargasewicza była w pełni uzasadniona. Oby takich liderów było jak najwięcej w naszym otoczeniu. Być może poprzez takie przykłady zaczniemy prawidłowo oceniać ludzi. Nie poprzez pryzmat ich obietnic, lecz osiągnięć.